List Ks. Kamila Bachary pracującego w Kazachstanie

         Nasz opiekun, ks. Marek wystosował do znajomych księży prośbę o opisanie pracy duszpasterskiej w różnych zakątkach świata. Jednym z tych, którzy odpowiedzili był ks. Kamil Bachara, który pracuje obecnie w Kazachstanie. Opisał szczegółowo swoją pracę.

        Na spotkaniu w dniu 12.01.2017r Została przytoczona treść listu wraz z pozdrowieniami dla całej grupy projektu Młody Asyż. Następnie ks. Marek przybliżyl nam ten kraj i skontaktowaliśmy się z ks. Kamilem serdecznie pozdrwaiając

A oto ten list:

Witaj ks. Marku
Drodzy uczestnicy projektu Młody Asyż


Kazachstan to olbrzymi kraj w Azji Środkowej. Mieszka w nim około 16 milionów osób, większość to wyznawcy islamu (55%). Prawosławni stanowią około 40% ludności, katolicy to tylko znikomy procent – 0,03% mieszkańców kraju. Jest to zdecydowanie państwo wielonarodowościowe – oprócz Kazachów znajdziemy tu przedstawicieli Kozaków, Tatarów, Polaków, Ukraińców, Czeczenów, Unguszów i innych narodów. Klimat należy do suchych, skrajnie kontynentalnych. Temperatury latem dochodzą do +40 stopni, zimą -35 stopni nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. W latach 30-tych i 40-tych XX-tego wieku z rozkazu Stalina kilka milionów Rosjan, Ukraińców, Niemców i Polaków jako niewolnicy zagospodarowali ten bezludny i dziki kraj. Po 2-3 miesiącach podróży w bydlęcych wagonach wysadzano ich wzdłuż linii kolejowej w bezkresnym i bezludnym stepie. Większość zesłanych nigdy nie powróciła do ojczyzny. Do 1991 roku, czyli do upadku Związku Radzieckiego, do którego należał również Kazachstan, chrześcijaństwo poddawano licznym represjom. System komunistyczny miał być systemem bez Boga – stąd wszelkie przejawy religijności i wiary były niszczone. Obecnie teoretycznie panuje tu swoboda religijna, chociaż nadal zdecydowanie dominuje islam, a chrześcijaństwo (a już na pewno katolicyzm) bywa w praktyce ograniczane i deprecjonowane. Na terenie Kazachstanu funkcjonują 3 diecezje i jedna administratura apostolska. Od półtora roku mam możliwość z bliska przyglądać się życiu w tym azjatyckim kraju, posługując w parafii pw. Św. Rodziny w Chromtau (zachodni Kazachstan). To młoda wspólnota, należą do niej głównie potomkowie niemieckich rodzin zesłanych na te tereny zaraz po wojnie. Regularnie w powszednie dni we Mszy Świętej uczestniczy kilka osób, w niedziele około 30-tu. Dzięki olbrzymim staraniom proboszcza – ks. Piotra oraz dzięki ogromnemu wsparciu materialnemu różnych organizacji i sponsorów indywidualnych, a przed wszystkim dzięki wsparciu modlitewnemu, udało się wybudować piękny kościół z zapleczem duszpasterskim do pracy z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi. Nie było to zadanie łatwe, a władze z całą pewnością tego zadania nie ułatwiały. Cieszy fakt, że dzieciaków jest sporo i chętnie przychodzą na organizowane dla nich zajęcia, a także na niedzielną Eucharystię. Parafianie żyją już zbliżającą się uroczystością poświęcenia kościoła, zaplanowaną na 25 czerwca tego roku. Ks. Marek poprosił mnie, bym opisał obraz nieba i raju, jaki posiadają mieszkańcy Kazachstanu. To trudne zadanie, bo zapewne każdy z nas inaczej wyobraża sobie niebo i inaczej widzi oczami swojej wiary to, co może stać się jego udziałem dopiero po śmierci. Mogę się mylić, ale pewnie dla znacznej części mieszkańców Kazachstanu niebo może być niejako „dopełnieniem” ziemi. Takim uzupełnieniem tego, czego im brakuje teraz w Kazachstanie do szczęścia. A braki są duże. Poziom życia nie należy do najwyższych, ludzie żyją biednie, bardzo często nie wystarcza na jedzenie od wypłaty do wypłaty. Bogaci wykorzystują prostych i ubogich, którym nie pozostaje nic innego, jak podporządkować się władzy i odnaleźć się w tym systemie. Człowieka często traktuje się tu, jak siłę roboczą, którą można dowolnie wykorzystać. Rodziny są wielodzietne, rodziców nie stać na zapewnienie wszystkim wykształcenia, o jakim by może marzyli. Podstawowe braki materialne, w dziedzinie nauki, kultury, starają się zamaskować kupnem drogich telefonów, laptopów, markowej odzieży – oczywiście wszystko, żeby się pokazać przed drugimi i wszystko prawie zawsze na kredyt. Naszych kazachskich parafian staramy się uczyć, że niebo, że szczęście jest tam, gdzie jest Bóg – szczęście, prawda, dobro, a przede wszystkim miłość – i to na zawsze. To trudne, bo tego szczęścia brakuje im niejednokrotnie na co dzień – rodziny się kłócą, dużo jest rozwodów, plaga pijaństwa. I w tym wszystkim, w takiej atmosferze dorastają dzieci, którym potem niełatwo mówić o Bogu, który jest naszym Ojcem… Bo ich tata, ich ojciec najlepiej się nie kojarzy. Poza tym dzieci rodzin katolickich i prawosławnych wychowują się i uczą razem z młodymi kazachskimi muzułmanami, w których religii Bóg to tylko surowy Pan i Władca, a nie miłosierny Ojciec. Wyznawcy islamu to słudzy, niewolnicy Boga, a nie jego ukochane dzieci. Na jednym ze spotkań z dziećmi rozmawialiśmy o szczęściu. Co to znaczy, czy czują się szczęśliwi, kiedy szczęśliwi nie są itd. Na koniec dzieci miały narysować, co dla nich oznacza być szczęśliwym. Jedna z dziewczynek (11 lat) narysowała swojego tatę, który przytula mamę, wpatrując się z miłością w jej oczy. Ta dziewczynka bawi się w pobliżu ze swoim młodszym braciszkiem. W domu narysowany duży telewizor i ciasto na stole. A w rogu kartki słońce, maleńka chmurka z promieniami i napisem „Bóg”. Ona pewnie tak wyobraża sobie niebo!!! Pozdrawiam serdecznie Waszą grupę. Cieszę się, że mogę trochę podzielić się spostrzeżeniami i doświadczeniem pracy na misjach w Kazachstanie. Życzę powodzenia w Waszych działaniach w ramach projektu „Młody Asyż – Oblicza Dialogu”. Wraz z proboszczem i całą parafialną wspólnotą polecamy się Waszej modlitwie i o Was też w naszych pacierzach pamiętać obiecujemy.

Ks. Kamil – parafia Św. Rodziny w Chromtau (Kazachstan)