List od Ks. mgr Radosława Słowika

Drodzy młodzi z Projektu Młody Asyż i ks. Marku

            Wszystko zaczęło się od medytacji Pisma Świetego w kaplicy seminaryjnej. Rozmyślałem nad fragmentem nakazu misyjnego Chrystusa: " Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. 19 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. 20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata." Chociaż fragment ten bardzo dobrze znałem i czytałem wielokrotnie to podczas tego rozmyślania doświadczyłem czegoś szczególnego (trudno to opisać słowami), słowa te dotknęły mnie bardzo i miałem bardzo mocne przekonanie, że to słowa, które Pan Bóg kieruje szczególnie i bezpośrednio do mnie. Po tym rozmyślania wiedziałem, że muszę jakoś ten nakaz wypełnić. Po przemyśleniu i konsultacji z ojcem duchownym zgłosiłem się na wyjazd na staż misyjny do Republiki Środkowoafrykańskiej. Chociaż nigdy wcześniej nie myślałem o misjach, nie marzyłem o takim wyjeździe w wakacje 2011 roku stanąłem na Czarnym Lądzie w samym Sercu Afryki. W RCA przebywałam ponad miesiąc czasu - jednak z tego pobytu najbardziej zapisał się w mojej pamięci czas spędzony w afrykańskim buszu, w wiosce Sekia Mote, gdzie przez ponad tydzień mieszkałem wśród Afrykańczyków. Zaskakująca była dla mnie ich radość z powodu naszej obecności, a zwłaszcza dlatego, że byli z nami dwaj kapłani którzy im codziennie odprawiali Msze, spowiadali. Chociaż w naszych polskich warunkach to coś oczywistego i normalnego tam ksiądz, z powodu małej ilości kapłanów a bardzo dużej ilości wspólnot, które muszą odwiedzić, dociera do nich raz na dwa miesiące. Było to dla mnie szokujące i właśnie tam postanowiłem, że jeśli zostanę kapłanem wyjadę kiedyś na kilka lat do jakiegoś kraju misyjnego. Oczywiście po powrocie do kraju zapomniałem o tym postanowieniu. Po ponad 2 latach skończyłem seminarium i zostałem wyświęcony na kapłana. Przez 3 lata posługiwałem w parafii Kamienica - bardzo dobry czas, dający dużo radości i satysfakcji. Jednak też zauważyłem, że może i trochę mam za dobrze - mieszkanie, samochód, pieniądze, brak większych kłopotów, sympatia ludzi - szło jak z płatka - i wtedy właśnie podczas kolejnej lektury Pisma Świętego przeczytałem następujący fragment: "Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien! I mówił do nich: Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich! Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali. " I znowu kolejny fragment Pisma Świętego, który nie dawał mi spokoju a jednocześnie wiedziałem, że Pan Bóg ma w tym wszystkim jakiś swój plan. Tym razem nie byłem od razu skory do radykalnej odpowiedzi na to Słowo. Zagłuszałem ten głos Boży w swoim sercu, trudno mi było porzucić ciepłe gniazdko a z drugiej strony nie byłem przekonany w jaki sposób mam to uczynić. Przełomem było jedno wydarzenie - W pewną sobotę po odprawieniu ślubu w kościele wyjeżdżałem szybko z parafii spiesząc się do domu rodzinnego. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów postanowiłem zjechać na stacje benzynowa. Jednak ku mojemu zdziwieniu po zatankowaniu samochodu odkryłem, że nie mam przy sobie żadnych dokumentów i pieniędzy, które zostawiłem w mieszkaniu w Kamienicy. Dlatego kolejną godzinę musiałem wracać do parafii po gotówkę by móc następnie uregulować dług. Wracając z powrotem z parafii na staje benzynowa słuchałem przypadkowej audycji radiowej, gdzie rozważane były niektóre fragmenty Pisma Świętego. Zbliżając się już do stacji usłyszałem znany już i wspomniany nakaz misyjny Chrystusa. A komentarz był następujący: " nie zwlekaj, nie ociągaj się ale wypełnij nakaz Chrystusa" Wtedy już wiedziałem, że to kolejny znak jaki daje mi Pan Bóg, przecież gdybym nie zostawił pieniędzy i nie musiał się wracać na pewno nie usłyszałbym tego kolejnego wezwania. Po kilku dniach udałem się do Księdza Biskupa i zgłosiłem Mu moją gotowość wyjazdu ba misje, co spotkało się z Jego pozytywna odpowiedzią i zgoda na wyjazd. I tak od 1 września przygotowuje się do wyjazdu na misję w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Tutaj w sposób szczególny uczę się języka hiszpańskiego, studiuje misjologię i w sposób szczególny przygotowuje się duchowo.
           Chociaż kraj misyjny jeszcze nie jest określony to wiem, ze będę posługiwał w Ameryce Południowej .

Ks. mgr Radosław Słowik

PS. Będę posługiwał na Kubie

http://www.misje.diecezja.tarnow.pl/aktualnosci,235.html