Wycieczka do restauracji bliskowschodniej Hamsa
Pewnego niedzielnego popołudnia Młody Asyż udał się na wycieczkę do bliskowschodniej restauracji Hamsa, zlokalizowanej w samym sercu krakowskiego Kazimierza.
Nazwa lokalu wywodzi się od popularnego na Bliskim Wschodzie talizmanu przynoszącego szczęście i chroniącego dom przed złymi urokami – tzw. Dłoni Fatimy. Symbol ten jest używany w krajach arabskich i w Izraelu. Nazwa „Dłoń Fatimy” nawiązuje do córki Mahometa. Odmiana izraelska znana jest też pod nazwą „Dłoni Miriam” – co z kolei odnosi się do siostry Mojżesza i Aarona.
Krakowska „Hamsa” zaprasza aromatami i smakami prosto z ulic Izraela, a w szczególności Tel Avivu, czyli administracyjnej stolicy tego państwa. Tętni ona życiem i jest przykładem miejsca, w którym tradycja łączy się z nowoczesnością. Mieszkańcy Tel Avivu to przede wszystkim Żydzi i Arabowie, którzy bez przeszkód dzielą między sobą przestrzeń, żyją w zgodzie, mieszają zwyczaje kulinarne i tworzą smaczne i ciekawe dania. Duży wpływ na menu Tel Avivu mają żydowskie tradycje kulinarne.
W Hamsie na początku zachwyciły nas dźwięki izraelskiej muzyki, płynące z głośników. Zaglądając do menu mieliśmy ochotę na wszystko, głównie z tego powodu, że wszystko było inne. Chcieliśmy spróbować jak najwięcej rzeczy. Swoją kulinarną przygodę rozpoczęliśmy od meze, czyli przystawek. Do wyboru mieliśmy m.in. hummus a la Abu Gosh, hummus Maghrebu, falafel, labneh z za’atarem, jebneeh czy muhammare. Chętnie spróbowaliśmy także trzech rodzajów pieczywa a mianowicie manakiszu, czyli chlebka posypanego za’atarem, laffy oraz pity. Jako danie główne na naszych stołach pojawiały się m.in. aromatyczna, słodka jagnięcina z morelami oraz migdałami podana na bulgurze z warzywami oraz sałatką a także grillowane mięso z kolendrą i cebulą serwowane z chlebem laffa, sałatką oraz sosami. Nie zabrakło również deserów. Niektórzy z nas postawili na baklave, czyli słodki deser z ciasta filo i orzechów, podany w trzech małych kawałkach. Inni zaś wybrali knafeh - palestyński deser z cienkich nitek ciasta kadayif, sera nablusi oraz syropu atar, wody różanej i szafranu.
Wycieczkę uważamy za udaną, ponieważ dzięki niej mogliśmy delektować się smakami kuchni bliskowschodniej i chociaż przez chwilę poczuć atmosferę, jaka panuje na ulicach Izraela. To było niesamowite przeżycie! Z niecierpliwością czekamy na kolejne takie wyjazdy.