Kuchnia turecka jako spoiwo relacji międzyludzkich

Kuchnia turecka jako spoiwo relacji międzyludzkich

Turcja – kraj kontrastów, niepokojów społecznych, arena walk o niepodległość wielu nacji, dawna potęga światowa, osłabiona wieki temu przez różnice wewnętrzne. Jednym słowem – państwo, które swoją strukturą przypomina swoją własną, narodową potrawę, kebaba. Wrzucić wszystko, co się znajdzie w kuchni do chlebka i najbardziej rozpoznawalne danie w kraju jest już gotowe. Ale mimo to, owo tak zwane ,,nie-wiadomo-co’’, stało się potrawą niemalże gloryfikowaną przez wszystkich miłośników jedzenia na mieście: od początkującej paczki uczniów szkoły podstawowej, do doświadczonych, prawdziwych mężczyzn, którzy wykorzystując magię tej potrawy, zabierają na nią swoje dziewczyny. Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie, skąd kebab czerpie tę miłość? Dlaczego ludzie tak bardzo go kochają? Szukając odpowiedzi, posmakowałem całej tureckiej kuchni i muszę przyznać, że wytrawne dania niewiele różnią się od naszej legendy. Główną częścią potrawy jest zawsze mięso, najczęściej baranie, troszkę sałatki, sosik i chlebek. Dlatego postanowiłem zrobić krok dalej i robiąc tournée po warszawskich kebabach, spróbowałem wszystkich kombinacji tego dania. Ale nie znalazłem odpowiedzi na to jakże dręczące pytanie. Niezależnie od tego, czy był on na grubym, czy cienkim cieście, z sosem łagodnym, ostrym, czy mieszanym, z baraniną, czy wołowiną (kurczaka nie jadłem, bo staram się być prawdziwym mężczyzną), zawsze smakowałem nieba.

            Szczerze mówiąc, po fiasku ogromnego projektu, którego się podjąłem, przerwałem pracę nad nim. Rzadko się poddaję, ale tym razem musiałem uznać wyższość natury nad moim genialnym, humanistycznym umysłem. Chwilowo porzuciłem kuchenne doświadczenia i zająłem się pewną bardzo ładną i miłą damą. I tak oto, ni z tego, ni z owego odnalazłem odpowiedź w miejscu, w którym nigdy bym się tego nie spodziewał.

           Pewnego dnia, wyjątkowo uważniej słuchając na lekcji polskiego (działo się to w zamierzchłych czasach, gdy jeszcze chodziłem do gimnazjum), ucięliśmy sobie miłą pogawędkę z nauczycielką na temat jedzenia. Zrozumiałem, że to moja chwila i skierowałem temat na kuchnię turecką. Wtedy padło zdanie, za które będę wdzięczny pani Zosi, uczącej polskiego, aż do końca życia. ,,Wiecie, czemu ten wasz kebab tak bardzo wam smakuje?’’ - spytała - ,,Dlaczego go niemalże gloryfikujecie? Bo idziecie na niego z kolegami, przyjaciółmi i kochankami. To nie sama potrawa jest ważna, ale otoczenie. Ludzie, z którymi go jecie sprawiają, w jaki sposób odczuwacie smak. Kebab jest przez was kochany, bo kochacie ludzi, z którymi na niego idziecie’’.

            Teraz, po wielu latach od tej rozmowy, za każdym razem, gdy zdarza mi się nie wyrobić z obiadem i samotnie zamawiam kebaba, słyszę tę rozmowę, w pełni ją rozumiejąc. Patrząc na to zjawisko naprawdę podziwiam Boga, że tak stworzył nasz świat. Kebab, jedzony samotnie smakuje gorzko, a w gronie tych, których kochamy, niczym spoiwo, łączące nas, ludzi.