Pielgrzymujemy z Orszakiem Trzech Króli

Nad wspólnotowym, ekumenicznym i wielokulturowym charakterem Uroczystości Trzech Króli, Epifanii - ukazania się Boga całemu światu pochylaliśmy się już wspólnie w ubiegłym roku. Tym razem podjęliśmy próbę wydobycia z tego święta nowych treści – istoty pielgrzymowania, wynikającej z niego zmiany…

Wyrazem tych intelektualnych poszukiwań jest m.in. esej Leny, który prezentujemy poniżej.

„Postacie Kacpra, Melchiora i Baltazara, których inicjały zapisujemy na drzwiach naszych domów i których to historię zdajemy się doskonale znać od zawsze, w rzeczywistości mogą przekazać nam o wiele więcej wartościowej wiedzy, niż wyciągamy z owej historii po zaledwie pobieżnym zapoznaniu się bez głębszej refleksji. W momencie, w którym w kontekście pielgrzymowania przyjrzymy się bliżej Trzem Królom, dojrzymy wiele motywów, których dopatrywać należałoby się również w życiach, które obecnie sami przeżywamy. 

W miejsce narodzin Jezusa sprowadziła ich bowiem Gwiazda Betlejemska, która napełniła mężczyzn przeczuciem o sile niezwykle trudnej do wyrażenia słowami. Uradowała ich do tego stopnia, że mimo braku obszernej wiedzy, powierzyli jej swoje zaufanie i oddali się wędrówce. Pragnęli zbliżyć się do boskości, a pragnienie to było nieskazitelne. Nie zakłócały go wymówki, które miałyby na celu usprawiedliwienie pozostania przy obecnym stanie rzeczy. Przeszkody nie stanowiło również podjęcie ryzyka ani niewiedza odnośnie przyszłości. Nikt nie gwarantował im łatwej i pomyślnej drogi, lecz nie wpłynęło to nijak na ich ogromne pragnienie bliskości z Bogiem. Ono żyło w nich i nie zważało na nic, ponieważ nic nie mogło być przecież na tyle ważne, by konkurować z ogromem tego właśnie pragnienia. 

My jednak mamy skłonność do poddawania się w obliczu przeszkód. Skłonność do podążania jedynie ścieżkami, które wydają nam się bezpiecznymi opcjami. Kiedy postrzegamy naszą obecną sytuację jako satysfakcjonującą znajdujemy powody by nie porzucać wygodnych okoliczności, nie wyruszać w drogę, chyba że będziemy pewni co do jej łatwości i sielankowej natury. Nasze pragnienia bywają przyćmione przez strach przed nieznanym, a my sami nie jesteśmy świadomi kolosalnych konsekwencji, jakie to za sobą niesie. 

Ponieważ w tym właśnie momencie, w którym stwierdzamy, że nie podejmiemy się należytego ryzyka by spełnić nasze pragnienia, to właśnie my określamy wartość najbardziej utęsknionych przez nas aspektów życia jako mniejszą od trudu, którego od nas wymagają. Lecz skoro potencjalnie są one dla nas w życiu najważniejsze, a my odrzucamy myśl o nich ze względu na lęk przed zmianami, przerażenie względem drogi do celu, czyż nie odbieramy całemu naszemu życiu choć trochę na wartości? Powodem dla którego gest Trzech Króli miał tak wielkie znaczenie, jest bowiem właśnie fakt, że nie było takiej rzeczy, która sprawiłaby, że zrezygnowaliby z celu swojej pielgrzymki.”